Koło szlifierskie

Jest częścią kolekcji

Fragment płyty nagrobnej (steli). Macewa ma wydrążony otwór – została przerobiona na koło szlifierskie; widoczne liczne uszkodzenia powierzchni. Do kolekcji muzealnej przekazali ją Barbara i Jacek Redziszowie. Niestety nie znamy historii tej konkretnej macewy, nie wiemy, z którego cmentarza została zabrana. Wiemy jedynie, że macewa poświęcona jest kobiecie: „[…] Niewiasty czystej | Cnotliwej i poważanej [odczytanie niepewne – red.] […]”. Ze względu na zniekształcenie płyty nagrobnej nie zachował się fragment z imieniem i nazwiskiem zmarłej.

Forma nagrobków żydowskich wywodzi się z okresu starożytności, gdzie oznaczała święte słupy, w sanktuariach kananejskich (zob. na ten temat hasło ,,macewa" w ,,Polskim słowniku judaistycznym", dostęp 16.11.2021). Macewę umieszczano u wezgłowia lub w nogach osoby zmarłej. Bardzo ważną częścią stanowi epitafium, które od XIX wieku przyjęło formę swego rodzaju emanacji, oznaki utożsamiania się z konkretną kulturą. Zjawisko to nasiliło się zwłaszcza w okresie popularności ruchu asymilacyjnego (szerzej na temat asymilacji w okresie XIX w.: A. Jagodzińska, „Pomiędzy. Akulturacja Żydów Warszawy w drugiej połowie XIX wieku”, Wrocław 2008). Od XVI w. nad epitafium zaczęto umieszczać symbole oddającego zasługi, życie, osobowość zmarłego. Płyta nagrobna jest na tyle zniszczona, że nie można odczytać z niej symbolu umieszczonego nad treścią. Możemy się domyślać co było na niej przedstawione. Symbole charakterystyczne dla kobiet to przede wszystkim świecznik, zwykle przedstawiany ze świecami, oznaczający pobożność – przestrzeganie obowiązku zapalania i błogosławienia świateł szabasowych (czasami obok świec zamieszczano również dłonie). Częstym motywem na płytach nagrobnych kobiet jest również ptak z pisklęciem czy ptak karmiący pisklęcia – symbole życia rodzinnego oraz miłości macierzyńskiej.

Skądinąd na tradycyjnych nagrobkach żydowskich bardzo rzadko występują nazwiska. Tożsamość zmarłego określały zależności rodzinne: np. córka, matka, syn. 

W zakończeniu inskrypcji nagrobnej najczęściej umieszcza się zdanie: „Niech jego dusza będzie włączona w wieniec życia wiecznego” (często w postaci skrótu)- nawiązanie do Księgi Samuela 25,29. Czasem zakończeniem jest sformułowanie, które wypowiada się podczas składania zwłok do grobu: „Ty zaś idź swoją drogą, aż przyjdzie koniec i spoczniesz, i powstaniesz do swojego losu u kresu dni”.

Bezczeszczenie macew w postaci przerabiania ich na przedmioty codziennego użytku, w tym koła szlifierskie, ma długą historię. 

Badania dotyczące cmentarzy żydowskich pokazują, że nie była to odosobniona praktyka powojenna. Krzysztof Bielawski oddaje w swojej monografii głos mieszkańcom Radziłowa (miasta, które było częścią fali pogromów na ludności żydowskiej, do których doszło latem 1941 r.) którzy wspominają: „Płytki brali na taczalniki, żeby siekiery ostrzyć […], chyba nie było takiego w Radziłowie, co by nie miał taczalników z tych kamieni cmentarnych. […] Jak się ludzie zaczęli odbudowywać, żwir na taczki brali […] A nowa władza ludowa z tej resztówki, co chłopi nie powykradali w nocy, to jeszcze kawałek szosy pobudowała. […] Kamienie ze stodoły są w podmurówce naszego domu, każdy jeden brał. […]”. Wspomniane w tekście taczalniki to koła szlifierskie. Cechy piaskowca przyczyniły się, że macewy po obróbce – wycięciu z płyty koła, wybicia w jego centralnej części kwadratowego otworu i zamontowania na osi z korbą – bardzo często wykorzystywane były jako tarcze szlifierskie. Zob. K. Bielawski, „Zagłada cmentarzy żydowskich", Warszawa 2020, s. 129-130. 


Natalia Różańska

czytaj więcej
Informacje o obiekcie
Organizacja/wytwórnia
nieznane
Rodzaj obiektu
sprzęt rzemieślniczy
Czas powstania/datowania
non ante 1939
Miejsce powstania
nieznane
Technika
relief
Materiał/tworzywo
piaskowiec
Wymiary
wysokość: 9 cm, średnica: 40 cm
Słowa kluczowe
Prawa autorskie
obiekt nie jest objęty ochroną prawa autorskiego
Właściciel
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Numer identyfikacyjny
MPOLIN-M1110
Lokalizacja
obiekt nie znajduje się na ekspozycji w muzeum